Beta @Nina Avdeeva 💕
~*~
Blair spędziła całe popołudnie w pokoju, przygotowując się do pierwszego
dnia pracy w Ministerstwie Magii. Była bardzo przejęta, ale starała się nie
panikować. Nie wiedziała, jakie stanowisko zostanie jej przydzielone, ale nazwa
„Departament do Spraw Przestępczości Magicznej i Walki z Czarną Magią” brzmiała
bardzo ciekawie i, według niej, wiązała się z wielką odpowiedzialnością. Olsson
dręczyła obawa, że sobie nie poradzi, choć przez cały okres edukacji
przygotowywała się, by pracować w ważnych instytucjach. Zawsze tego pragnęła i
marzenia powoli zaczynały się spełniać.
Przygotowała schludny strój – trapezową, czarną spódnicę, ciemnoszarą
bluzkę i długi, ciemnozielony płaszcz. Nigdy nie przywiązywała dużej wagi do
ubioru, ale starała się prezentować odpowiednio do okoliczności. Swój styl
uważała za przeciętny, nosiła po prostu to, w czym czuła się dobrze. W jej
szafie dominował kolor czarny, szary i ciemne odcienie zieleni.
Wkrótce czarownica znudziła się siedzeniem w pokoju, a samotne wyjście na
piwo było według niej desperackie. Mimo ostrzeżeń Mirandy, która odradzała
wychodzenie późną porą, Blair postanowiła zwiedzić wioskę. Nie potrafiła siedzieć
bezczynnie. Czuła się samotna, Gustav od czasu przeprowadzki nie miał ochoty na
kontakt z właścicielką. Spał tylko, od czasu do czasu wędrował po korytarzu i
wracał po paru minutach.
Blair założyła ulubiony płaszcz, na głowę narzuciła kaptur, szyję owinęła
ciemnofioletowym szalikiem i wzięła małą torebkę. Oczywiście nigdzie nie
ruszała się bez różdżki, którą zawsze zabierała ze sobą. Po paru minutach była
gotowa do wyjścia.
W głowie miała słowa panny Fawkes, więc nie zamierzała plątać się po
wiosce do późnych godzin. Chodziło tylko o krótki spacer.
Wyszła cichutko z pokoju, zamykając go na klucz, i rozejrzała się po
korytarzu, gdzie na szczęście nikogo nie było. Słyszała dochodzące z pubu
głośne rozmowy pijanych facetów, którzy bełkotali do siebie coś, co brzmiało
jak przekomarzanie.
Czarownica zeszła na drugie piętro, skąd można było udać się drugimi
drzwiami do wyjścia z Przytułku. Nie obyło się bez spotkania z jednym ze
skrzatów, które służyły w motelu. Był to ten sam stwór, na którego niemalże
wpadła Blair po przybyciu na miejsce. Dziewczyna wzdrygnęła się na samą myśl o
jego stopach i pospiesznie wyszła.
Hogsmeade było czarodziejską wioską zamieszkiwaną jedynie przez
czarodziejów, czarownice, różne stwory i osoby powiązane z magicznym światem.
Często uczniowie pobliskiej Szkoły Magii i Czarodziejstwa, mieszczącej się w
zamku Hogwart, odwiedzali to miejsce podczas weekendów i przerw świątecznych,
gdy nie wracali do swoich domów.
W osadzie znajdował się wiele sklepów, gospód, karczm, pubów i kilka pensjonatów.
Sławą cieszyło się również Miodowe Królestwo – znana cukiernia z pyszną
czekoladą i mnóstwem innych słodyczy, między innymi bryłami nugatu, toffi,
kolorowymi fasolkami czy eksplodującymi cukierkami. Młodzi czarodzieje chętnie
odwiedzali również Sklep Zonka z rekwizytami do robienia magicznych psikusów. Jednym
z często odwiedzanych punktów była magiczna Sowia Poczta, skąd można było
wysłać list czy paczkę, jeżeli nie posiadało się własnej sowy.
Blair oczarował klimat panujący w Hogsmeade, było tam pełno wartych
odwiedzenia miejsc. Halloweenowe dekoracje zwiastujące zbliżające się święto
dodawały Hogsmeade uroku. Znajdowały Przed domami wystawiono zaczarowane
lampiony ze świeżych, wydrążonych dyń, które stroiły miny, a z dachów budynków
zwisały nietoperze.
Czarownica kroczyła przed siebie, oglądając urokliwą wioskę. Spodobała
się jej od razu, zwłaszcza dlatego, że zamieszkiwały ją tylko istoty magiczne.
W oddali dostrzegła grupkę osób zmierzającą do Pubu pod Trzema Miotłami
słynącego z najlepszego kremowego piwa. Ilość gości w lokalu, którą Blair
dostrzegła przez niewielkie okno, przeraziła ją lekko, ale postanowiła mimo to wejść
do środka, aby spróbować słynnego trunku. W końcu Joel wspominał, że to
przepyszny napój.
Pociągnęła za klamkę i weszła do środka. Od razu buchnęło na nią gorące
powietrze zmieszane z alkoholem, słodkim zapachem wiśni i miodu. Wnętrze
niewiele różniło się od zwyczajnego pubu. Na niewielkich, okrągłych stolikach stały
kufle z piwem i niewielkie szklaneczki z mocniejszymi trunkami. Panowała
radosna atmosfera, słychać było głośne rechoty i damskie pogaduszki. Większość
miejsc była zajęta.
Blair rozejrzała się w poszukiwaniu wolnego krzesła, na którym mogłaby usiąść
i napić się piwa. Zdjęła kaptur i gruby szal, po czym dostrzegła stołek przy
kontuarze, pomiędzy tęgim mężczyzną w kapeluszu a jasnowłosym młodzieńcem.
Podeszła bliżej i wspięła się na wysokie krzesło. Kobieta zza baru od razu zauważyła
dziewczynę i krzyknęła do niej, próbując przebić się przez głośne rozmowy:
– W końcu jakaś nowa buźka!
Miała intensywnie zielone oczy, piękne rysy twarzy i czarujący uśmiech.
Jej twarz okalała burza długich loków.
Blair zaczerwieniła się nieco – sama nie wiedziała, czy to przez nagłą
zmianę temperatury, czy przez to, że nie była pewna, czy barmanka zwracała się do
niej. Uśmiechnęła się niepewnie do kobiety.
– Ach, jak to miło zobaczyć kogoś nowego, a nie wciąż te same gęby –
powiedziała pracownica pubu, puszczając oczko do Blair. – Co dla ciebie,
blondyneczko?
Mężczyzna siedzący po lewej stronie czarownicy odwrócił się do niej, a jego
krzesło zaskrzypiało pod naporem dużej ilości kilogramów, które musiało
utrzymać.
– Proszę, p-proszę… Faktycznie ł-ładne dziewczę – odezwał się mężczyzna,
bełkocząc, po czym głośno beknął.
Ohyda, pomyślała Blair i się skrzywiła.
Gość lokalu miał popuchniętą, purpurową twarz i kilka brodawek, krzaczaste
brwi prosiły się o skoszenie, a wielki zadek ledwo mieścił się na siedzeniu. Jego
tłuste paluchy objęły kufel.
– Skąd cię przywiało, s-smarkulo?
Blair ukradkiem zerknęła na niego i postanowiła puścić wszystko, co do
niej mówił, mimo uszu. Zwłaszcza określenie „smarkula”. Skupiła się na tym, co
chciała zamówić.
– Poproszę piwo kremowe – oznajmiła, spoglądając na barmankę, która
kiwnęła w odpowiedzi głową.
Mężczyzna obok zmarszczył brwi, które spotkały się ze sobą, tworząc
jedną, gigantyczną, gęstą linię. Podniósł kufel i uderzył nim o blat kontuaru.
– Nie słyszysz, co do c-ciebie mówię? – warknął, czerwieniejąc jeszcze mocniej.
Blair obrzuciła go piorunującym spojrzeniem, choć zaraz nieco się zmieszała.
Nie chciała bardziej rozdrażnić pijanego mężczyzny.
– Słyszę – odpowiedziała przez zaciśnięte zęby i uśmiechnęła się
sztucznie, unikając kontaktu wzrokowego. Barmanka w tym czasie obsługiwała
dwóch innych klientów.
– A więc odpowiadaj, jak do ciebie mówię! – ryknął, podnosząc się z
krzesła.
Czarownica spojrzała na niego podenerwowana, odsuwając się w przeciwną
stronę. Kompletnie zapomniała, że tuż obok niej siedział ktoś jeszcze.
Nagle huk! Trzask! Rozbite szkło i… rozlany trunek.
– A niech to! – syknął młody mężczyzna, na którego wpadła Blair, wytrącając
z jego ręki kufel, który wylądował na podłodze i rozbił się na kilkanaście
drobnych kawałeczków.
– Ja nie chciałam – bąknęła, przecierając odruchowo odzienie mężczyzny,
które wchłonęło większość piwa.
– Zostaw, przestań. Już dość! – rzucił poszkodowany, chwytając ją za
rękę.
Czerwona na twarzy Olsson zamarła. Pijak obok zarechotał, po czym wrócił
do rozmowy ze swoim sąsiadem. Potrącony mężczyzna puścił jej rękę, zacisnął
usta i zerknął na swoje spodnie.
– J-ja przepraszam… Naprawdę nie chciałam tego zrobić – drżącym głosem wymamrotała
nerwowo dziewczyna. Czuła się jak słoń w składzie porcelany. Wolała nie zwracać
na siebie uwagi, jednak wszystko zmierzało w odwrotnym kierunku.
– Zamierzałem dopić to piwo, wiesz? – burknął chłopak.
Czarownica spojrzała na jego niezwykle bladą, nieskazitelną twarz. Jej
uwagę przykuły zimne, szare oczy i platynowe włosy. Kiedy nieznajomy wstał, zobaczyła,
że jest wysokim, szczupłym mężczyzną.
– Wybacz. Z chęcią zaproponuję ci kolejne – powiedziała bez namysłu.
On popatrzył na nią beznamiętnie, po czym chwycił swój płaszcz, leżący na
oparciu krzesła, wziął go i narzucił na siebie.
– Nie trzeba – mruknął oschle, po czym odszedł od kontuaru w stronę
drzwi.
Blair zrobiło się głupio. Miała nadzieję, że więcej go nie spotka, bo
znów zachowałaby się jak idiotka.
Po chwili barmanka postawiła przed nią piwo w dużym kuflu, z grubą
warstwą pianki, która spływała po brzegu naczynia. Wyglądało niezwykle
apetycznie, miało cudowny, słodkawy zapach i tak też smakowało.
– Przepraszam za ten kufel – bąknęła Blair.
– Nie przejmuj się, kochana – odpowiedziała barmanka, po czym wyjęła zza
kontuaru swoją różdżkę. Machnęła nią delikatnie, a kawałki szkła uniosły się
powoli, formując nowe, gotowe do użytku naczynie. Blair patrzyła oczarowana,
chociaż sama była w stanie zrobić to samo. Sęk w tym, że przebywała w miejscu,
gdzie używanie magii było dozwolone. To wywarło na niej niesamowite wrażenie.
Po naprawieniu kufla Blair wręczyła kobiecie dwie srebrne monety.
– Na zdrowie – rzuciła pracownica, uśmiechnęła się i wróciła do
przyjmowania kolejnych zamówień.
Blair wzięła spory łyk piwa, czując, jak słodycz ogarnia jej
podniebienie. Napój był ciepły, więc momentalnie rozgrzał policzki dziewczyny,
które nabrały rumieńców. Olsson uśmiechnęła się do siebie i pociągnęła kolejny
łyk, zupełnie zapominając o zdarzeniu, które miało miejsce parę minut
wcześniej.
To był Malfoy? Prawda? :))
OdpowiedzUsuńHaha Xd Utożsamiam się z Blair ze mnnie jest taka sama niezdara. A ten gość podejrzejrzewam, że Draco zareagował trochę za ostro no ale w końcu ktoś obrudził jego arystokratyczną szatę 😒
OdpowiedzUsuń