Beta @NinaAvdeeva <3
~*~
Blair
przez moment zastanawiała się, dlaczego koniec końców zgodziła się na spacer z
Harrym – tym Harrym, który był znany w całym świecie czarodziejów. Czuła się
dziwnie, choć chłopak wydawał się zupełnie normalny, skromny. W gazetach wiele
o nim pisano, często określano go mianem kłamczucha lub zdrajcy. Ostatecznie
okrzyknięto go bohaterem i od trzech lat nie występował w żadnym czasopiśmie.
Pamiętając,
Harry ma dziewczynę, Blair nie chciała, by ktoś źle zinterpretował tę nocną
przechadzkę.
Czarownica
zebrała swoje rzeczy i pożegnała się z Hermioną, mając nadzieję na kolejne
spotkanie, ponieważ Granger wydawała się miłą osobą. Sam fakt, że zaprosiła
Blair do stolika, był bardzo pokrzepiający. No i Harry – Olsson poznała
Pottera, którego zawsze podziwiała, a teraz on odprowadzał ją do motelu.
–
A więc, Blair… – zaczął nieśmiało Harry, kiedy już opuścili gwarny Pub pod
Trzema Miotłami – zamierzasz na dobre zostać w Hogsmeade? Sztokholm wydaje się
interesującym miastem. Zwłaszcza że z tego, co słyszałem, macie coroczne
wyścigi na miotłach. To musi być coś niesamowitego! – dodał z zafascynowaniem. Uwielbiał
poruszać się tym środkiem transportu i zawsze przypominało mu to o latach,
które spędził w Hogwarcie, Szkole Magii i Czarodziejstwa.
Blair
przypomniała sobie, że Harry należał kiedyś do drużyny Quidditcha i – jeśli
dobrze kojarzyła – był szukającym.
–
Tak, wyścigi są ekstra! – zaćwierkała radośnie.
–
No i smoki. To w Szwecji żyje szwedzki krótkopyski. Zgadza się? – zapytał,
spoglądając w niebieskie oczy dziewczyny.
Olsson
zawstydziła się nieco, gdy napotkała jego wzrok i szybko przesunęła spojrzeniem
po okolicy.
–
Tak, dokładnie. Niesamowity okaz… – mruknęła cicho. – Wracając do twojego
pytania, to tak. Wydaje mi się, że zostanę tutaj na dłużej. Mój ojciec niedawno
zmarł i raczej nie mam po co tam wracać – dodała, a z jej twarzy zniknął
pogodny uśmiech. Powróciły smutne wspomnienia.
–
Przykro mi – powiedział półszeptem Harry, zerkając na dziewczynę, która
schowała nos w szaliku.
Szli
powoli, jakby nie chcieli dotrzeć do celu, ponieważ bardzo dobrze im się
rozmawiało. Ku zaskoczeniu Blair Harry okazał się taki, jak sobie wyobrażała.
–
Nie ma sprawy. Dlatego też tutaj jestem. Chcę odnaleźć moją matkę i dowiedzieć
się, dlaczego nas porzuciła – oznajmiła Blair.
Harry
popatrzył na nią ze współczuciem. Jego rodzice zginęli z rąk Voldemorta, nie
został przez nich porzucony.
–
Mogę ci jakoś pomóc?
–
Nie sądzę. Chyba że… – zaczęła, ale urwała wypowiedź, zastanawiając się, czy
Harry mógłby coś wiedzieć na temat pewnej sprawy – … wiesz coś na temat rodu
Blacków.
Potter
zmarszczył brwi i zamyślił się na chwilę, zwalniając kroku. Oczywiście, że
wiedział coś na temat tego rodu. W końcu jego ojciec chrzestny, Syriusz Black, się
z niego wywodził.
–
Tak, wiem co nieco. Dlaczego akurat o to pytasz? – Harry podejrzewał, że miało
to jakieś powiązanie z matką dziewczyny.
–
Wiem tylko, że moja matka pochodziła z tej rodziny, a ojciec poznał ją właśnie
w Hogsmeade. Miałam nadzieję, że… wciąż tutaj gdzieś jest – bąknęła Szwedka z
nadzieją, choć miała świadomość, jak to brzmi. Co właściwie sobie myślała? Że
przyjedzie do Hogsmeade i zobaczy się ze swoją rodzicielką? Właściwie nie chciała
jej odnaleźć, by jej wybaczyć i zapomnieć, ale zapytać, dlaczego ich porzuciła.
–
Cóż… moim ojcem chrzestnym był Syriusz Black.
Serce
Blair zabiło mocniej. Popatrzyła na Harry’ego z nadzieją, że chłopak jej coś
opowie. Nie chciała wypytywać o Syriusza, zauważyła, iż Potter mówi o nim w
czasie przeszłym, a Amanda wspomniała, że pozostało niewielu rodowitych
Blacków.
Nagle
oboje usłyszeli kroki. Ktoś się do nich zbliżał. Odwrócili się zaintrygowani. Postać,
która zmierzała w ich stronę, przyspieszyła i w końcu wyłoniła się z półmroku.
Była to dziewczyna o jasnej cerze i długich, rudych włosach wystających spod
żółtej czapki. Miała na sobie brązowy płaszcz i kozaki za kostkę, dzięki czemu
prezentowała się elegancko.
Zatrzymała
się obok Harry’ego, ciężko oddychając.
–
Nie mogłam cię… znaleźć – wysapała, spoglądając na chłopaka. Zupełnie nie
zwróciła uwagi na Blair. Czarownica od razu wywnioskowała, że to dziewczyna
Pottera.
–
Cześć, Gin – mruknął Harry, po czym pocałował rudowłosą w policzek.
Ginny
w końcu spojrzała na Blair, która była nieco zawstydzona i zastanawiała się, co
ruda sobie o niej pomyśli. Choć w zasadzie co złego było w odprowadzeniu obcej
dziewczyny do motelu?
–
A to, zgaduję, Blair – rzekła Weasley, lustrując ją. – Natknęłam się na Hermionę
i powiedziała mi, że postanowiłeś odprowadzić… koleżankę – dodała oschłym tonem.Harry
wyglądał na zmieszanego, a Blair miała ochotę zapaść się pod ziemię albo uciec,
by nie mieć do czynienia z zazdrosną dziewczyną Pottera.
–
Wiesz, Harry… Ja jednak już sobie pójdę. Trafię stąd do Przytułku. Dzięki –
wymamrotała Blair, unikając wzroku rudej.
–
Dasz sobie radę? – zapytał, choć szybko tego pożałował. Jego dziewczyna posłała
mu takie spojrzenie, jakby zrobił coś okropnego.
–
Na pewno sobie poradzi. To przecież tuż za rogiem – wycedziła. – A ja chciałam
spędzić z tobą wieczór. Wiem, że się nieco spóźniłam, ale… musiałam zostać po
godzinach.
–
No właśnie, spóźniłaś się – rzucił chłodno Harry.
Blair
wciąż stała obok nich, ale w końcu cofnęła się o krok i powiedziała:
–
Do zobaczenia, Blair – mruknął Harry, unosząc dłoń i ukradkiem posłał
dziewczynie delikatny uśmiech. Na szczęście jego zazdrosna partnerka tego nie dostrzegła.
Blair
szybko zaczęła się oddalać, by znaleźć się jak najdalej od pary. Słyszała za
plecami ich sprzeczkę, ale nie chciała wsłuchiwać się dokładnie w słowa.
Skupiła się na tym, by dotrzeć do swojego pokoju, gdzie czekał stęskniony
zapewne Gustav. Nie lubił długo przebywać samotnie, zwłaszcza gdy miał spędzać
czas w zamkniętym pomieszczeniu.
Olsson
próbowała zapomnieć o niemiłym zakończeniu wspaniałego wieczoru. Nie pamiętała,
kiedy tak dobrze się bawiła. Ostatnie miesiące spędziła przy łóżku szpitalnym
ojca w oczekiwaniu na jego śmierć. Tego dnia poczuła, że może ją jeszcze
spotkać w życiu coś miłego. Głupie wyjście na piwo było dla niej czymś
niezwykłym.
Uśmiechnęła
się do siebie, przypominając sobie wstawionego Rona i jego pochrapywanie. No i
Harry’ego, który okazał się taki zwyczajny, a zarazem niesamowity.
Blair
miała nadzieję, że jeszcze uda się jej kiedyś spotkać całą trójkę, chociaż
szczerze w to wątpiła. Niemniej wiedziała, że zapamięta ten wieczór na długo.
W sumie to lubię Ginny, serio, ale tutaj mam ochotę ją czymś walnąć xD
OdpowiedzUsuńJa znowu wręcz przeciwnie. Nigdy nie lubiłam Ginny i taka właśnie niechęć do niej miała wypływać :D Chyba się udało :P
UsuńDzięki za komentarze! <3
Pozdrawiam!
Nienawidzę Ginny ani tej książkowej ani filmowej nie mówiąc już, że w ogóle nie pasuje do Harry'ego tak więc Blair weź się za Harry'ego!
OdpowiedzUsuń