Beta @NinaAvdeeva <3
~*~
20 września 2001 r.
W końcu nadszedł wyczekiwany przez Blair dzień – dzień rozpoczęcia pracy
w Ministerstwie Magii. Dziewczyna od samego rana krzątała się po pokoju, by
wszystko dopiąć na ostatni guzik. W zasadzie strój miała przygotowany, ale
chciała mieć pewność, że wszystko będzie dobrze się prezentowało.
Założyła czarną spódnicę, do której wybrała szarą bluzkę. Ta jednak nie
sprostała oczekiwaniom dziewczyny, więc zamieniła ją na taki sam krój, ale w
ciemnofioletowym kolorze.
Tak, teraz znacznie lepiej,
pomyślała, przeglądając się w lustrze.
Była bardzo przejęta i cały ranek siedziała jak na szpilkach. Pierwszy
dzień miał być tylko szkoleniem, więc nie spodziewała się natłoku pracy, ale
chciała wypaść jak najlepiej, zabłysnąć swoją wiedzą i nie zawieść
przełożonych.
Chwyciła płaszcz leżący na łóżku obok Gustava i przystanęła przy śpiącym
kocie. Pogłaskała go, a on odpowiedział głośnym pomrukiwaniem.
– Dzisiaj wielki dzień. Życz mi powodzenia – mruknęła do futrzaka, który
ani drgnął. – Dzięki za twoje wsparcie, kocie.
Blair ruszyła w stronę drzwi. Spojrzała ostatni raz na pokój, po czym
opuściła go, kierując się do sali z kominkiem, skąd miała wyruszyć do
Ministerstwa.
Oczywiście nie obyło się bez spotkania z Gapiurem, który zmierzył
wzrokiem dziewczynę, gdy wchodziła do pomieszczenia. Ukłoniła mu się lekko,
mknąc przed siebie. Skrzat oderwał się na moment od mycia podłogi, śledząc ją wzrokiem.
Panna Fawkes mówiła, że można
korzystać z sieci Fiuu, więc na co się gapisz, pomyślała w duchu Blair, nie
zwracając uwagi na stworzenie.
Poczuła tę samą okropną woń, co gdy zjawiła się w Przytułku po raz
pierwszy. Z pozoru niewielka sala z kominkiem wyglądała tak samo, jak wtedy,
ale ktoś pokusił się w końcu o sprzątnięcie pajęczyn.
Olsson kątem oka zerknęła na skrzata, który wrócił do swojej pracy.
Zbliżyła się do kominka, nabierając odrobinę proszku z otwartej, drewnianej
skarbony, i weszła do jego wnętrza. Omiotła wzrokiem kominkową salę i wzięła
głęboki wdech. Skupiła się na adresie, by niczego nie pomylić. Uwolniła dłoń, z
której posypała się sproszkowana, magiczna substancja. I nagle ten sam zielony
ogień wystrzelił znikąd, wypełniając całą przestrzeń wewnątrz kominka.
– Ministerstwo Magii! – krzyknęła Blair, choć nie była pewna, czy tylko
tyle miała powiedzieć.
Zaraz się przekonamy,
pomyślała.
Zaraz po tym poczuła, jak jej żołądek się przemieszcza, a głowa wiruje.
Ponownie to samo dziwne uczucie w brzuchu, które tym razem trwało znacznie
krócej. Ostatecznie Blair wyskoczyła ze ściany, wzdłuż której umiejscowiona
była cała sieć kominków, z których co jakiś czas ktoś się wyłaniał. O mały włos
czarownica nie upadłaby ponownie, ale tym razem zdołała utrzymać się na nogach.
Kiedy już znalazła się na miejscu, ostrożnie się rozejrzała. Rozciągał
się przed nią długi hol. Podłoga, po której stąpała, była należycie
wypolerowana i połyskiwała. Na ciemnoniebieskim suficie można było dostrzec
przeróżne symbole w złotym kolorze, które zmieniały co jakiś czas kształt.
Wewnątrz kręciło się wiele osób, a z kominków wciąż buchał szmaragdowozielony
ogień, z którego wyskakiwali czarodzieje.
Blair ruszyła przed siebie, nadal podziwiając ogromną przestrzeń
wypełniającą się ludźmi. Starała się nie wyglądać podejrzanie i nie przypominać
turystki, więc przyspieszyła kroku. Nad jej głową wnosiło się kilka papierowych,
kursujących w różnych kierunkach samolocików, które zastępowały sowy.
Przynajmniej nie paskudzą,
powiedziała sobie w myślach, przyglądając się magicznemu wynalazkowi.
W samym centrum holu znajdowała się Fontanna Magicznego Braterstwa,
postawiona w atrium – recepcji Ministerstwa na niewielkim wzniesieniu. Na owym
wodotrysku spoczywał posąg czarodzieja, czarownicy, centaura, goblina i skrzata
domowego. Wewnątrz fontanny znajdowało się wiele srebrnych i złotych monet,
które połyskiwały w świetle. Pod posągami spoczywała niewielka tabliczka z
napisem: „Odbudowano w 1999 roku”.
Blair nie bardzo wiedziała, dokąd dokładnie się udać. W liście nie
umieszczono żadnych szczegółów, była mowa jedynie o dacie i godzinie – dziesiątej,
która wybiła na wielkim zegarze ledwie minutę wcześniej.
– Cholera – zaklęła cicho Blair i rozejrzała się gorączkowo. Wszyscy byli
zabiegani i nikt nie zwracał na nią uwagi. Zdecydowała się podejść do
mężczyzny, który właśnie opuścił jeden z kominków.
– Przepraszam! – krzyknęła Olsson, biegnąc za mężczyzną w śmiesznych
kapeluszu dodającym mu centymetrów. Słysząc jej wołanie, czarodziej obrócił się
na pięcie.
– O co chodzi? Nie mam teraz czasu. Zaraz mam szkolenie… – powiedział
cierpko, marszcząc czoło. Miał długą bródkę, wystające kości policzkowe i
brązowe, opadające na ramiona włosy, które wystawały spod cylindra.
– Naprawdę? Pan na to szkolenie dla rekrutów? – rzuciła radośnie.
Mężczyzna zmierzył ją wzrokiem i wykrzywił usta w grymasie.
– Bo ja właśnie dlatego tu jestem…– uzupełniła Olsson.
– Ach, ci nowi… – mruknął cicho, a jego głos nabrał kobiecego tonu. – Za
mną – dodał, kręcąc głową. Blair w duchu ucieszyła się, że trafiła na kogoś,
kto wybierał się w to samo miejsce.
Mężczyzna zaprowadził dziewczynę na koniec holu i zatrzymał się,
spoglądając na nią.
– Udamy się teraz do Służby Administracyjnej Ministerstwa, gdzie
dopełnimy wszelkich formalności związanych z udziałem w szkoleniu –
zakomunikował, przeczesując rudawą bródkę. Blair w odpowiedzi kiwnęła głową.
Przeszli do sporego pomieszczenia, które oddzielone było od korytarza
wielkimi, drewnianymi drzwiami. Mężczyzna stuknął swoją różdżką, a wrota
otworzyły się bezzwłocznie. W środku czekało już kilka osób siedzących w
przygotowanych uprzednio rzędach krzeseł. Na końcu sali stała wysoka kobieta o
długich nogach. Miała na sobie krótką spódnicę, a ciemne włosy upięła w kucyka,
który kołysał się lekko, gdy poruszała głową.
– Kogo przyprowadziłeś, Harvey? – Zwróciła się do mężczyzny, gdy
wprowadził Blair do środka.
– Rekrutkę. Jak mniemam to panna Olsson – powiedział, uśmiechając się
sztucznie do Blair. Młoda czarownica zaniemówiła, otwierając usta.
– Zgadza się? – zapytała kobieta, podchodząc do Blair.
– Owszem. Blair Olsson – zakomunikowała dziewczyna.
– Proszę zająć miejsce. No to brakuje nam jeszcze jednej osoby.
Nienawidzę spóźnialskich… – rzuciła i teatralnie wywróciła oczami.
Blair zrobiła, jak nakazała kobieta, wybierając krzesło w przedostatnim
rzędzie. Usiadła i szybko pożałowała swojego wyboru. Zamurowało ją, gdy po
swojej prawej stronie dostrzegła twarz, którą widziała poprzedniego wieczoru w
Pubie pod Trzema Miotłami.
No nie, tylko nie ten blondyn, dramatyzowała w myślach.
Nie chciała zmieniać już miejsca, bo mogłoby to dziwnie wyglądać,
zwłaszcza że długonoga kobieta upominała wszystkich, by się w końcu usadowili.
Dziewczyna starała się nie patrzeć w stronę mężczyzny i zignorować fakt, że
siedziała obok niego. Nagle drzwi zaskrzypiały i wszyscy przenieśli na nie
wzrok. W progu pojawił się nie kto inny jak Harry Potter. Jeszcze jego
brakowało. Blair chwyciła się za głowę i natychmiast odwróciła, by Harry jej
nie zauważył. Na próżno. Chłopak zdążył dostrzec ją w tłumie zebranych osób i
zajął wolne miejsce po jej lewej stronie. No pięknie!
– Dziękujemy, że zaszczycił nas pan swoją obecnością, panie Potter –
powiedziała szorstko kobieta.
– Przepraszam. Zupełnie straciłem rachubę czasu – mruknął Harry. – Co ty
tutaj robisz, Blair? – szepnął do dziewczyny, która wyglądała na zmieszaną.
Czuła się dziwnie, siedząc między Harrym a blondynem.
– Masz tupet, żeby się spóźniać, Potter – odezwał się męski głos. Blair
zerknęła na sąsiada po prawej, który postanowił włączyć się w dyskusję. – Nie
dość, że awansowałeś, to jeszcze masz czelność przychodzić po czasie.
– Odczep się, Malfoy – syknął Harry.
– Jeszcze ty tutaj jesteś – mruknął chłodno do Blair i zlustrował ją od
stóp do głów. Jego wypowiedź zabrzmiała tak, jakby czuł jakąś odrazę do
dziewczyny.
– Masz jakiś problem? – zapytała z nutą ironii w głosie.
– Nie warto, Blair. – Harry uśmiechnął się na jej reakcję.
– No już! Proszę o ciszę! – ryknęła kobieta, starając się uciszyć salę.
Wszyscy przenieśli na nią wzrok i słuchali w skupieniu tego, co chciała im
przekazać. – Nazywam się Gilda Riseborough i jestem starszym sekretarzem oraz
doradcą Ministra Magii. Na wstępie chciałabym pogratulować wszystkim, którzy
dostali posadę w naszym Ministerstwie. Minister Shacklebolt niestety nie mógł
się zjawić, ale kazał przekazać wam serdeczne gratulacje i życzyć pomyślności. Dopełnimy
teraz wszelkich formalności administracyjnych i z panem Harveyem Hullem
przejdziemy do przydzielenia was do Departamentów.
Blair była lekko podenerwowana zaistniałą sytuacją. Malfoy okazał się
zimnym, niemiłym palantem, z którym nie chciała więcej mieć do czynienia. W
głębi duszy natomiast ucieszyła się, że ponownie udało jej się spotkać z Harrym
i że, kto wie, być może będą razem pracować.
Kobieta odczytała listę nowych pracowników, na której znaleźli się także
Blair, Harry oraz Draco. Wszystko się zgadzało, więc zebrani złożyli swoje
podpisy na pergaminie i powrócili na miejsca. W dalszej części spotkania
pojawił się Harvey Hull – mężczyzna, który zaprowadził Blair na miejsce – i przedstawił
zasady panujące w Ministerstwie. Poinformował o ilości pięter znajdujących się
w budynku (było ich aż dziesięć!) i objaśnił podział na departamenty. Wspomniał
między innymi o Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów, Kontroli
nad Magicznymi Stworzeniami, Tajemnic czy w końcu o nowopowstałym Departamencie
do Spraw Przestępczości Magicznej i Walki z Czarną Magią.
– A teraz otrzymacie specjalne identyfikatory wraz z nazwą departamentu,
do którego zostaliście przydzieleni. Pozwolą wam bezproblemowo poruszać się po
Ministerstwie i poza jego obrębem – rzekł Hull i, wyjąwszy swoją różdżkę,
machnął nią delikatnie. Zaraz po tym w powietrze wzbiły się magiczne plakietki
ze zdjęciami oraz danymi nowo przyjętych. Każdy identyfikator odnalazł swojego
właściciela i spoczął na jego kolanach.
Blair chwyciła niewielki przedmiot, na którym dostrzegła swoje nie
najlepsze zdjęcie. Musiało zostać zrobione ledwie chwilę wcześniej, gdyż na
fotografii miała tę samą bluzkę. Harry również przyglądał się swojemu identyfikatorowi
i myślał, czy jego włosy naprawdę wyglądają tak okropnie. Momentalnie
przeczesał je i poprawił okulary na nosie.
– No i co, Potter? Gdzie trafiłeś? Czyżby Departament Magicznych Wypadków
i Katastrof? W końcu jesteś chodzącą katastrofą – zadrwił Malfoy, unosząc kącik
ust. Mimo że łączyła go z Harrym przeszłość, nigdy nie byli w stanie utrzymać
między sobą pokoju. Nie mogło obejść się bez złośliwych docinek czy
niesmacznych żartów.
– Proszę się tak nie cieszyć, panie Malfoy. Cała wasza trójka została
przydzielona do tego samego departamentu – odezwała się Gilda Riseborough, pojawiając
się za plecami chłopaka. Ten odwrócił się błyskawicznie, a uśmiech zniknął z
jego twarzy tak szybko, jak się pojawił.
Harry spojrzał na drobny napis pod zdjęciem i przeczytał po cichu:
– Harry Potter: Departament do Spraw Przestępczości Magicznej i Walki z
Czarną Magią.
Blair uczyniła to samo. W jej przypadku widniał pod nazwiskiem ten sam
napis.
– Mam pracować z… Potterem? – oburzył się Draco, spoglądając na swój
identyfikator. Zacisnął nerwowo pięść, po czym odwrócił wzrok. – Świetnie… –
skomentował przez zaciśnięte zęby.
– Myślisz, że ja jestem zadowolony, że będę oglądał twój tleniony łeb
codziennie? – palnął Harry.
Gilda przewróciła oczami po raz kolejny i postanowiła zostawić ich
samych. Blair obserwowała sprzeczkę chłopaków, ale nie miała odwagi, by
cokolwiek powiedzieć. Sam fakt, że siedziała między nimi, był przytłaczający i
mało komfortowy.
– Poproś o przeniesienie – syknął Malfoy.
– Sam się przenieś – odpowiedział Harry.
– Dość! – warknęła Blair, nie wytrzymując ich dziecinnej kłótni. –
Przestańcie! Naprawdę nie możecie ze sobą pracować? Zachowujecie się jak
dzieci.
Od razu pożałowała, że nie ugryzła się w język, ale ku jej zaskoczeniu
Harry i Draco ucichli, choć nie obeszło się bez wymiany wrogich spojrzeń.
Jestem ciekawa jak Blair będzie się wspolpracowalo z Malfoyem i Harrym i czy Ginny jej nie zatłucze :p ciekawi mnie też o kogo z Blacków chodzi :) i plus za Sabrinę ;)
OdpowiedzUsuńBędę śledzić!
Jeśli chcesz poznać moja wersję Hogwartu zapraszam na: https://w-poszukiwaniu-lepszego-jutra.blogspot.com/
Przyznam, że Malfoy i Potter zachowują się trochę jak małe dzieci. Z drugiej strony wojna, życie w ciągłym strachu, brak rodziny i stabilizacji raczej nie sprzyjają dojrzewaniu.
OdpowiedzUsuńTrochę mnie też dziwi Draco w Ministerstwie. Zatrudnili ex-śmierciożercę? Czy w Twojej historii w ogóle nim nie był? W sumie nie mam nic przeciwko takim zmianom w kanonie, nie obraziłabym się za Dracona-bohatera narodowego. To nawet byłaby ciekawa idea, chętnie bym to przeczytała ;)
Pozdrawiam,
Bea
Blair, Draco i Harry to może być prawdziwa mieszanka wybuchowa! 😂
OdpowiedzUsuń