Beta @NinaAvdeeva <3
~*~
Mężczyzna
nawet na nią nie spojrzał. Szedł pewnym, szybkim krokiem, nie zwracając uwagi
na zgromadzonych, którzy wpatrywali się w niego z zainteresowaniem. W ręku
trzymał długą, ciemnoczerwoną różdżkę, którą uniósł i płynnie nią machnął. Ściany
pomieszczenia natychmiast wypełniły się wydaniami słynnej gazety – Proroka
Codziennego – z ruchomymi, krzykliwymi nagłówkami informującymi o zaginięciach,
które miały miejsce w ostatnim czasie.
Wszyscy
przenieśli wzrok na publikacje, rozglądając się i czytając pojawiające się
napisy.
„ZASKAKUJĄCE
ZNIKNIĘCIA”,
„SERIA
NIEPRAWDOPODOBNYCH ZNIKNIĘĆ CZARODZIEJÓW”,
„ZAGINĄŁ
KOLEJNY CZARODZIEJ!”
„KTO
STOI ZA ZNIKNIĘCIAMI?”
„PRACOWNICY
MINISTERSTWA NIE RADZĄ SOBIE
Z
TĄ TRAGICZNĄ SYTUACJĄ”
„MINISTERSTWO
W ODPOWIEDZI POWOŁUJE NOWY DEPARTAMENT”.
–
Nie sądziłam, że aż tyle osób zaginęło – mruknęła do Harry’ego Blair, śledząc
nagłówki, które pojawiały się jeden po drugim.
–
Do dziś mamy pięć zniknięć. Obawiamy się, że nie skończy się na tym – przemówił
Randal Hackett, pojawiając się obok młodej czarownicy, która wzdrygnęła się i
poczuła, że serce podskoczyło jej do gardła. Przełknęła ślinę, wytrzeszczając
oczy. Pozostałe dziewczyny wciąż wpatrywały się w atrakcyjnego czarodzieja
zauroczone jego wyglądem. Sama Arabella nie kryła fascynacji Hackettem, który wciąż
ignorował jej sygnały.
–
Panie Hackett, oto nasi nowi pracownicy… – bąknęła staruszka, kręcąc się w
pobliżu spokojnie stojącego mężczyzny lustrującego nowych rekrutów.
Blair
nie spuszczała wzroku z przełożonego, jednak gdy ich spojrzenia się spotkały,
spuściła zawstydzona głowę.
–
Zapoznałem się z dokumentacją. Mamy tutaj osoby z zagranicy. Widzę, że i pan
Potter dołączy do naszego grona. Muszę przyznać, że nie byłem zachwycony tą
decyzją, aczkolwiek sam Minister Magii nalegał. Zobaczymy, jak spisze się pan
na tym stanowisku – mruknął oschle, a kąciki jego ust powędrowały do góry, formując
sztuczny uśmiech.
Harry
zmarszczył brwi, przemilczając to, co powiedział Hackett. Blair wyczuła między
nimi lekkie napięcie.
–
Panno Richardson? – Mężczyzna zwrócił się do Arabelli, w końcu przypominając
sobie o jej istnieniu.
Staruszka
w podskokach do niego podbiegła, gotowa na każde zawołanie.
–
Proszę przygotować rekrutów do eksternistycznego szkolenia dla żółtodziobów.
Nie możemy długo czekać. Czas zająć się sprawą – poinformował, po czym z gracją
pstryknął palcami i rozpłynął się w powietrzu. Pozostawił po sobie ciemną
smugę, która momentalnie zniknęła.
–
Słyszeliście Naczelnego. Bierzemy się do roboty! Szkolenie samo się nie zrobi –
warknęła Arabella przez zaciśnięte zęby, a jej twarz poczerwieniała, zlewając
się z kolorem szminki.
Blair
i Harry aż podskoczyli. Rozejrzeli się po pozostałych, którzy także byli nieco
zdezorientowani. Draco z posępną miną przyglądał się Potterowi, co Blair przyjęła
z niesmakiem, lecz nie zamierzała zwracać uwagi na takie dziecinne zachowanie.
***
Szkolenie
było długie i zapewniało dużą dawkę wiedzy, przez co w głowie czarownicy
kotłowało się od nowych informacji, które próbowała uporządkować. Starała się
kodować wszystkie treści i zapamiętać jak najwięcej. Udało się jej nawet
sporządzić porządne notatki. Harvey Hull – specjalista i dowodzący Brygadą
Techników Magicznych – umiejętnie przedstawił pracę Techników, którzy zajmowali
się głównie badaniem miejsca zbrodni oraz zgromadzonych dowodów. Wszyscy
słuchali z ogromnym zainteresowaniem, gdy wykładowca przytaczał różne anegdoty.
–
… ale pracując jeszcze w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów, nie
mogłem skupić się w pełni na technice pozyskiwania śladów magicznych. Teraz
będziemy mogli zająć się stricte pracą technika – zakomunikował z delikatnym
uśmiechem na ustach. – Każdy z was powinien znać podstawy pracy naszego nowego
Departamentu. Niemniej za chwilę zostaniecie przeniesieni na błyskawiczne,
specjalistyczne przeszkolenie z waszej dziedziny. Głównie tyczy się to
przyszłych techników i śledczych. To naprawdę odpowiedzialne posady, dlatego
radzę wam uważać na szkoleniu. Pan Hackett to wybitny nauczyciel, ale potrafi
być okrutny, gdy zajdziecie mu za skórę. Mówię to zwłaszcza do nowych
śledczych, którzy zaraz odbędą z nim spotkanie. Ach, prawie bym zapomniał… Na
koniec szkolenia wasza wiedza zostanie zweryfikowana. Egzamin przesądzi o tym,
czy to wasz pierwszy dzień w tym miejscu, czy może pierwszy i ostatni. Nie
myślcie, że gdy uzyskacie wynik „Troll”, to tutaj zostaniecie. Są sposoby, byście
zapomnieli ten dzień – zakończył. Zerknął na zegarek, po czym przeczesał
palcami rzadką bródkę i omiótł wzrokiem salę. Wpatrywało się w niego kilkanaście
par przerażonych oczu.
Blair
wymieniła spojrzenia z Harrym, który podobnie jak ona wyglądał na zdezorientowanego.
Informacja o egzaminie końcowym nie była zachwycająca.
–
Jakieś pytania? – zapytał Hull. – Wyglądacie na wystraszonych. – Mężczyzna
zaśmiał się głośno.
–
Czy aby to wszystko nie odbywa się za szybko? – przemówił męski głos,
dochodzący z ostatniego rzędu. Siedział tam niewysoki, młody mężczyzna o zmierzwionych,
długawych włosach, bladej, ziemistej twarzy i z kilkoma piegami na nosie.
–
Pan…? – mruknął Hull.
–
Louis Morgan, proszę pana – odparł chłopak i przełknął nerwowo ślinę,
odgarniając kosmyk włosów opadający mu na oko.
–
Panie Morgan, to Ministerstwo Magii, nie głupie żarty – rzucił oschle Hull. –
Jeżeli nie jest pan gotowy na pracę pod presją, w pocie czoła i z oddaniem,
radzę zrezygnować od razu. Mnóstwo czarodziejów zabiłoby za tę posadę.
–
Przepraszam. J-ja tylko chciałem… – wymamrotał chłopak, z trudem przełykając
ślinę i mrugając nerwowo.
–
Niech się pan poważnie zastanowi nad tym, co pan tutaj robi. Mam nadzieję, że
potrafi pan zaprezentować więcej niż to katastrofalne pierwsze wrażenie. Teraz
przejdziemy do części praktycznej – obwieścił Harvey, klasnął w dłonie, a
następnie, wyjąwszy różdżkę, z wielką gracją machnął nią delikatnie w
powietrzu.
Pomieszczenie
wypełniło się czarnymi kłębami mgły. Nim Blair się obejrzała, siedziała już w
zupełnie innej sali obok Harry’ego i Malfoya. Wszyscy troje kaszleli od
gromadzącego się w ich płucach dymu.
–
Co to do cholery było?! – wycedził z krzywym grymasem niezadowolenia Draco.
–
To nasza zasłona dymna powodująca dezorientację przeciwnika i pozwalająca na
jego teleportację. Nauczycie się ją wykonywać poprzez proste zaklęcie.
Uprzedzam, że duża część czarnoksiężników miała z nią styczność, więc często
musicie wspomagać się innymi zaklęciami. Spokojnie, dojdziemy do wszystkiego… –
powiedział Randal Hackett, który zjawił się przed trójką świeżo upieczonych
śledczych. Dopiero gdy mgła zniknęła, zorientowali się, że tylko oni znajdują
się ze swoim przełożonym w niewielkim pomieszczeniu.
Hackett
pokazał im Salę Praktyk, która służyła – jak sama nazwa wskazywała –
praktykowaniu wszelkich zaklęć i sporządzaniu eliksirów przydatnych podczas
pełnienia służby.
–
Słyszeliście kiedyś o Pokoju Życzeń? – zapytał mężczyzna, zerkając na twarze
podwładnych. W odpowiedzi Harry i Draco kiwnęli głowami, natomiast Blair
zmarszczyła brwi, po czym podniosła rękę i powiedziała:
–
Ja nigdy o czymś takim nie słyszałam.
–
No tak, panienka ze Skandynawii – prychnął Malfoy, na co Olsson tylko
przewróciła oczami i pokręciła głową.
–
Cóż, panie Malfoy, być może tam nie mają takich udogodnień. A więc dla pani
świadomości, panno Olsson, Pokój Życzeń to pokój ukazujący się tym, którzy
naprawdę go w danym momencie potrzebują. Jest on zawsze wyposażony w to, czego szukający
pragnie. Ciekawe, co?
Blair
skinęła głową, słuchając z zaciekawieniem. Nigdy wcześniej nie słyszała o czymś
takim, sama nazwa pokoju brzmiała niezwykle atrakcyjnie.
–
Nasza Sala Praktyk działa na podobnej zasadzie, z tym że tylko Brygada
Śledczych może w niej przebywać. Znajdują się tutaj najpotrzebniejsze rzeczy,
które wam dziś przedstawię. Nie zdziwcie się, jeśli nagle ktoś się tutaj zjawi,
mogą to być tylko członkowie naszej brygady. Jakieś pytania na wstępie? –
zapytał, zerkając na Blair, Harry’ego i Draco. – Brak pytań? Wspaniale. A więc
przechodzimy do sedna…
też kiedyś pisałam opowiadania
OdpowiedzUsuńhttps://izabelaszymura.blogspot.com
Ciekawe kto stoi za tymi zniknięciami?
OdpowiedzUsuń